Sezon 2 (1994/1995)

STATYSTYKA

W drugim sezonie działalności Szkółki zgłosiła się zbliżona liczba dzieci jak w sezonie ingauracyjnym, 52% stanowili chłopcy resztę dziewczęta. W przewadze były dzieci młodsze (60% to klasy od 1 do 4 ciej).

KADRA INSTRUKTORSKO - WYCHOWAWCZA

Kadra powiększyła się o Instruktora PZN - Jacka i córkę Eli, Agę (nowo upieczony Pomocnik Instruktora PZN).

WYDARZENIA

Ponieważ chętnych do Szkółki jest więcej niż miejsc w małym autokarze zamówiliśmy autokar z 55 miejscami. Wzbogaciliśmy się o fotokomórkę, która kiedyś była wykorzystywana przy organizacji zawodów - spartakiad zakładowych i na zimowiskach jak i przy Pucharze Zabrza organizowanym przez Klub narciarski PTTK Biały Ślad w którego zarządzie przez kilka sezonów działał Andrzej.

Aby dobrze było widać dzieci na stoku (szczególnie w złych warunkach atmosferycznych) zleciliśmy uszycie oczojebliwych kamizelek, a przyjaciel Maćka zaprojektował i wykonał na nich emblemat.

Pierwszą wycieczkę zaplanowaliśmy dość ostrą z myślą o "przetestowaniu" niektórych małych dzieci, które po obserwacji na zajęciach gimnastycznych wydały nam się mało sprawne fizycznie. Autokar był pełny i z niemałym trudem wdrapał się na Przełęcz Kocierską skąd poprzez Leskowiec zeszliśmy do Tarnawy Górnej. Pogoda dopisała. Na przełęczy spotkaliśmy Szkółkę Narciarską z Gliwic. Wycieczka była dość forsowna i maluchy powłócząc nogami dotarły do autobusu. Wracaliśmy w powiększonym składzie. Przyplątał się w górach do naszej grupy ładny, młody wilczur (podobnego widzieliśmy na początku wycieczki z Gliwickimi dziećmi). Biegał tam i z powrotem, raz na początek, a raz na koniec grupy dzieci jak oszalały - czegoś, a właściwie kogoś szukał. Wreszcie Jaś wziął spodnie w zęby, pasek założył na szyję psa i tak dowieźliśmy go do Zabrza. Domyśliliśmy się kto jest jego właścicielem, zawieźliśmy go do domu i nie myliliśmy się - był to pies Bogdana Klepackiego, który rano wyjechał z nim na wycieczkę w góry, a potem go zgubił. Podziękowań nie było końca.

Druga wycieczka prowadziła z Przełęczy Kubalonka poprzez Stecówkę i schronisko PTTK pod Przysłupem do Wisły Czarne. Trasa dość łatwa okazała się dla niektórych małych dzieci dość długą i męczącą co w rezultacie spowodowało rezygnację małych dzieci ze Szkółki.

Zima nie chciała w tym roku zawitać w góry. I tak zaplanowany pierwszy wyjazd narciarski przerodził się w następną wycieczkę pieszą w góry. Zaplanowaliśmy ją w tereny narciarskie. Podeszliśmy trasą wyciągu na Soszów, pokazaliśmy dzieciom gdzie będą jeździły na nartach gdy spadnie śnieg.

Pierwszy wyjazd na narty był do Szczyrku. Na polanie w Cyrnej pod wyciągami GON stawiali pierwsze kroki nowi adepci narciarstwa. Należała do nich między innymi Ania Górska, którą Ela nazwała "Szklaną górą", obserwując jej pierwsze poczynania na śniegu. Inne grupy wyjeżdżały wyciągami i tam na trasach ćwiczyły zawzięcie śmigi i krystianie.

Zimowisko zorganizowaliśmy ponownie w Vyšná Boca, wynajmując prawie cały Hotel Banik. Niestety z powodu mało śnieżnej zimy w okolicy (na Chopoku brak warunków narciarskich) bardzo dużo ludzi było na "naszej górce". Ale mimo to oczekiwanie w kolejce na wyjazd "dziadka" wyciągiem nie psuł humorów dzieci. Jak nakazuje tradycja odbyły się zawody o puchar zimowiska, a czas mierzony był elektronicznie. Wśród starszych dziewcząt puchar zdobyła Ania Świeczak, a wśród chłopców Bartek Zygadłowicz. Młodsi triumfatorzy to Ania Gromnicka i Paweł Świętochowski. W okresie pobytu w Vyšná Boca byliśmy kilkukrotnie na Čertovicy, niestety nie odbyła się wycieczka na Chopok ze względu na brak śniegu

Po zimowisku wiele razy byliśmy w Szczyrku, na Skrzycznym wjeżdżając krzesełkami dwuosobowymi. Zima nie rozpieszczała. Kiepskie warunki narciarskie spędzały nam sen z powiek. Baliśmy się, że zaplanowany z takim mozołem harmonogram wyjazdów zawali się. Zorganizowaliśmy wyjazd do Czech na Pradziada.

Sezon zakończyliśmy zabawą dla dzieci w klubie "U Stasia". Były kwiaty i łzy pożegnania, oglądaliśmy nakręcony na zimowisku film. Kończąc drugi sezon Szkółki byliśmy już myślami przy następnym. Cały czas marzy nam się stałe (na jakiś czas) miejsce na zimowisko na wysokości 800-900 m.n.p.m. z dobrą górą, i niezłymi warunkami bytowania. Vyšná Boca jest świetna, lecz górka przydałaby się większa. Wiosną 1995 roku wyjechaliśmy (wspólnicy) + Maciek (Jasia) na rekonesans w góry Słowackie. Celem była Mała Fatra i jej okolice.

Znaleźliśmy pięknie położony Hotel Hutnik (Lućivná) z którego dwuosobowe krzesełka wywożą na Magórkę (ponad 1000 m.n.p.m..), a tam trzy orczyki na ładnych polanach zapewniają dobrą jazdę nawet w przypadku mało śnieżnej zimy. Z góry prowadzi jedna trasa dość stroma w dolnym odcinku, na górze trzy orczyki i trasy o różnym stopniu trudności, w pobliżu hotelu orczyk na bardzo łagodnej polanie.

Niestety dość wysoki standard i wcześniejsze rezerwacje nie pozwoliły nam na organizację najbliższego obozu w tak ładnym miejscu.