Sezon 16 (2008/2009)

STATYSTYKA

W szesnastym sezonie Szkółki jak zwykle zapisało się wiele nowych dzieci. Ponownie znacznie odmłodniał jej skład. Rozpoczęliśmy (tak jak poprzednio) wyjazdem narciarskim dwudniowym. Bardzo dużym powodzeniem cieszył się wyjazd wiosenny na lodowiec.

KADRA INSTRUKTORSKO - WYCHOWAWCZA

W tym sezonie nasza kadra instruktorska powiększyła się o kolejnych Pomocników - naszych wychowanków. Spisywali się w tym sezonie wyśmienicie opiekując się i ucząc maluchy pod czujnym okiem Instruktorów. 
Również dużymi osiągnięciami sportowymi może pochwalić się nasza Instruktora Hania, a to: 1 miesjce w slalomie gigancie w Akademickich Mistrzostwach Śląska, zdobycie Pucharu Zabrza, 1 miejsce w Nocnym Pucharze Lwa w slalomie (organizowane przez MKN Gliwice), 3 miejsce w kategorii slalom gigant na Akademickich Mistrzostwach Polski, 2 miejsce w grupie wiekowej w Mistrzostwach Polski Amatorów i 3 miejsce w kategorii generalnej kobiet. Również duże osiagnięcia sportowe miała w tym sezonie siostra Hani, Madzia.

WYDARZENIA

StożekTak jak w poprzednim sezonie pierwszy wyjazd Szkółki był dwudniowy. Na nartach jeździliśmy na Stożku, a spaliśmy w pensjonacie "Uśmiech". Zima w górach zaczęła się tydzień wcześniej, a my trafiliśmy na jej odwrót. W sobotę warunki narciarskie były niezłe, ale w niedzielę radykalnie się zmieniły. Mimo to dwa dni na śniegu były udane. Szczególnie były one istotne dla nowicjuszy, którzy w drugi dzień zjechali w dół nartostradą.

Biały KrzyżNiestety odwilż w górach przeciągała się i zmuszeni byliśmy odwołać kolejny wyjazd. Następny natomiast był na "Beskidzki Lodowiec" czyli Biały Krzyż. Snieg był (i to nawet jak na panującą odwilż w górach) całkiem niezły, ale też było kilka szkółek no i do wyciągu stało się dość długo. Stanie w kolejce umilała pogoda. Cały dzień słońce i bez wiatru. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - instruktorzy mogli więcej czasu poświęcić na ćwiczenia, bo dzieci nie marudziły by już, szybko jechać w dół.

Nowa OsadaPierwszy wyjazd w nowym roku był w iście zimowych warunkach. W góry wróciła zima, ale też zjechało się dużo narciarzy. My pojechaliśmy do Nowej Osady gdzie niestety do wyciągu stało się strasznie długo. Tak w ten weekend było w całych Beskidach.

Góry przywitały nas śniegiem i pierwsze zjazdy odbywały się w dość gęsto padającym śniegu, ale już przed południem wyszło słoneczko i utrzymało się do końca dnia. Śnieg pod nartami był świetny. Było dość dużo śniegu naturalnego, a w niektórych miejscach śnieg sztuczny (to od razu czuć pod nartami - jest inny).

WęgierskiDrugi wyjazd w styczniu był do Brennej na stoki nazwane Brenna-Węgierski gdzie było czynnych pięć z siedmiu wyciągów. Tym razem było znacznie mniej narciarzy i też wielokrotnie (wprawni grubo ponad 10) wyciągaliśmy się wyciągami. Pogoda zimowa. Niski pułap chmur, od czasu do czasu padał drobny śnieg. Stoki w Brenna-Węgierski były dobrze przygotowane. Niestety dużym mankamentem tego (a i innych również) ośrodka jest brak porządnych ubikacji. Szczególny to kłopot dla dziewczynek bo dostępne Toy-Toy'ki nie zawsze są najwyższych lotów. Za to na punkty gastronomiczne nie można narzekać.

Na kolejny wyjazd ponownie udaliśmy się do Brennej. Idąc do wyciągu śnieg skrzypiał pod nogami bo rano mrozik był dość znaczny (może -13oC). Od dziś kursować zaczęły dwa wyciągi orczykowe w stronę Kotarza (Hyrca1 i Hyrca2), które nie były czynne chyba kilka lat. To może spowodowało że dziś na stoku było luźno.

Młodsze grupy (nie koniecznie wiekowo, a raczej umiejętnościowo) głównie jeździły na górnym talerzyku, gdzie warunki narciarskie były wyśmienite. Śnieg wspaniały w większości naturalny, a trasa dobrze przygotowana. WęgierskiDlatego też wykonywane ćwiczenia w dniu dzisiejszym muszą przynieść pozytywne efekty w następnych wyjazdach (no może poza nielicznymi wyjątkami).

Pogoda nam sprzyjała. Słońce to się pojawiało, to znikało za niewielkimi chmurkami. Ponieważ nie było wiatru więc nie czuło się mrozu (a był on około -8oC do -5oC) więc nie było wśród dzieci narzekań 'że mi zimno'. Nawet można było dziś pojeździć w świeżym śniegu którego było ok 20 cm. A ten sypki, miły puszek prowokował też do zabaw na śniegu co najmłodsi wykorzystali w 100%.

Ponownie udaliśmy się na obóz do Gerlitzen. Tym razem w hotelu byliśmy razem z młodzieżą zabrzeńskiej szkoły narciarskiej "Slalom". Jazdę na stoku rozpoczęliśmy od mrozu i mgły. Ale tym razem było znacznie więcej śniegu, a w związku z tym mogliśmy poznać nowe trasy i wyciągi które rok temu były nieczynne.Informacje przekazywane przez służby za to odpowiedzialne mówiły o 1,8 m. Pamiętamy zeszły rok i zieleń dookoła (śnieg tylko na trasach). Teren naszych zawodówAle co dnia wypatrywaliśmy zmiany pogody. Bo niestety pierwsze dni przywitały nas mgłą i lekkimi opadami śniegu. Już mocno byliśmy spragnieni oglądania pięknych widoków otaczających nas dużych, wysokich gór Słowenii, Włoch i Austrii. Dopiero ładnie zrobiło się w środę. Wstajemy a tu błękit nieba, słońce i piękne widoki. Jak wjechaliśmy na szczyt to dzieci wyjęły aparaty, komórki i robiły zdjęcia w około.

Akurat tego dnia zaplanowaliśmy pierwsze zawody. Zrobiliśmy je na trasie przygotowanej przez ośrodek Gerlitzen z elektronicznym pomiarem czasu (za jedyne 0,50 EURO). Niestety planowany poprzedniego dnia trening na tyczkach nie mógł dojść do skutku ze względu na bardzo znikomą przejrzystość powietrza. Po prosu chmura w której się jeździło była bardzo gęsta.Takie zawody i trasa to marzenie, a do tego ta pogoda. Super. Wszyscy zawodnicy przejechali bez błędu. Planowaliśmy organizację przynajmniej trzech zawodów i w czwartek miały odbyć się kolejne (na tej samej trasie), ale jak zjawiliśmy się na niej to okazało się, że będzie ona zajęta cały dzień. Postanowiliśmy ustawić sami slalom, ale na górze był tak silny i zimny wiatr, że musieliśmy z tych planów zrezygnować. Następny (i to już ostatni) slalom ustawiliśmy w piątek na trasie obok ustawionych tyczek przez "Slalom". I te zawody ukończyli wszyscy. Puchar obozowy został zdobyty. Poniżej miejsca w poszczególnych grupach wiekowych.

Nazwisko

Imię

Miejsce

 

Nazwisko

Imię

Miejsce

Kaletka

Katarzyna

1

 

Głowacka

Magda

1

Sokół

Julia

2

 

Olszańska

Ewa

2

Potyka

Hanna

3

 

Darmas

Alicja

3

             

Nazwisko

Imię

Miejsce

 

Nazwisko

Imię

Miejsce

Drużba

Szymon

1

 

Stoksik

Hubert

1

Milka

Bartosz

2

 

Linart

Michał

2

Ścierski

Maciej

3

 

Mielniczuk

Wiktor

3

Mistrzyni bilardaWieczorami, po obfitej obiadokolacji organizowaliśmy różnego rodzaju zajęcia. Albo pogadanki (dekalog narciarski, jak jeździć slalomem, budowa i konserwacja narty), albo zabawy i turnieje. W tym roku nie było tak jak poprzednio wielkiego zainteresowania karaoke, za to do turnieju piłkarzyków, ping-ponga i bilarda zgłosiła się spora liczba zawodników (z dwóch szkółek 'Gigant' i 'Slalom'). Największe niespodzianki były w bilardzie, gdzie nasze małe dzieci wygrywały z młodzieńcami ze 'Slalomu' !!

W ostatni wieczór odbyło się uroczyste zakończenie obozu z wręczeniem pucharów, dyplomów, medali i drobnych upominków. Potem pakowanie, a rano po śnadaniu opuszczaliśmy gościnne progi Hotelu Alpinum. Miła polska obsługa tego hotelu żegnała nas słowami 'do zobaczenia za rok'.

Po powrocie z obozu w nasze Beskidy wróciła wspaniała zima. Spadło go chyba ponad 60 cm, a w miejscach gdzie wiatr go nawiewał potworzyły się zaspy 1,5 metrowe. Wybraliśmy się na Węgierski, ale nie dojechalismy na parkingponieważ jest zasypany śniegiem i zastawiony samochodami osobowymi. Poczekaliśmy chwilkę i pojawiły się dwa traktory by odśnieżyć pętlę autobusową. I tu trzy autokary zaparkowały. Z tego miejsca do stoku było ok 500-700m trochę daleko by iść, ale podjechały mikrobusiki i obracając kilka razy podwiozły nas na stok.

Brenna WęgierskiNa stoku śnieg po pas. Trasy rano przygotowane już w południe były rozjeżdżone przez narciarzy. Wiele nierówności i muld, ale to wszystko z miękkiego puszystego śniegu. Wymagało to rozważnej i wolniejszej jazdy. Niektórzy narciarze którzy przez swoją nonszalancję wypadli z wyciągu mieli nie lada kłopot by wydostać się na trasę. Małe dzieci wpadały prawie po szyję w puszysty śnieg. Trzeba im było pomagać. Cały dzień padał obficie śnieg i przybyło go z pewnością ponad 10 cm.

Wisła-KiczeryKolejny wyjazd to Kiczery. Bardzo obfite całotygodniowe opady śniegu, trudne warunki na drogach i parkingach przy wyciągach, oraz dobra baza na sikanie i ogrzanie się to główne przesłanki tego wyboru. Dużo śniegu to fajnie, natomiast dla wyjazdów szkółkowych lepiej jest gdy w śląskich miastach nie ma zimy. Wtedy narciarzy w górach jest znacznie mniej.

Najdłużej staliśmy w dwóch kolejkach. Najpierw rano po karnety, a potem w bufecie po pyszne smakołyki podawane tu z grila. Natomiast oczekiwanie na wjazd wyciągiem to raptem 10 w porywach 15 minut.

Wisła-KiczeryŚniegu kupa, ale mrozisko niewielkie raptem -4oC i bez wiatru, ale niestety też bez słońca. Momentami nawet lekko prószyło, a słoneczko pojawiło się dopiero około 14 i to też wychodziło od czasu do czasu zza chmurek.

Grupy część dnia spędziły jak zwykle na ćwiczeniu różnych ewolucji. Dużym wyzwaniem była jazda na jednej narcie, a wykonywali ją narciarze którzy w grudniu przypięli po raz pierwszy w życiu deski. Duże uznania. Jak zwykle zauważamy kolosalny wzrost umiejętności u dzieci które były na obozie. Czasami zmusza to nawet do wykonania roszad w grupach.

DSD - Puchar ZabrzaSobota 28 luty to dzień zawodów o Puchar Zabrza, który od kilku lat organizowany jest w Sportowej Dolinie, która przywitała nas ładną pogodą. Po pobraniu numerów startowych, karnetów na wyciągi dzieci pod opieką instruktorów udały się w stronę stoku by po rozgrzewce oglądnąć trasę zawodów i jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem zawodów raz czy dwa razy zjechać. Po oficjalnym otwarciu mistrzostw pierwsze startujące grupy (czyli najmłodsi) udali się na start. Tym razem kolejność numerów startowych była jednocześnie kolejnością startu zawodnika.

Z największym zaangażowaniem i z dużą energią startowali najmłodsi uczestnicy zawodów. Dla nich pokonanie tych kilku bramek było nie lada wyzwaniem i to jeszcze trzeba było przejechać tak by pokonać konkurentów. Na starcie (prócz sędziów startowych) mocno angażowali się do pomocy nasi instruktorzy z Ciotką Elą na czele.

DSD - Puchar ZabrzaNajwiększe emocje towarzyszyły grupie pań i panów w której byli zawodnicy z szansami na wygranie klasyfikacji generalnej. Szkoda tylko że spiker zawodów nie przekazywał licznie zgromadzonym widzom informacji na temat zawodów. Faworyci nie zawiedli. Wśród pań puchar (już kolejny raz) zdobyła Hania Głowacka, a wśród panów triumfował Marek Jezierski-Krupa.

W tym roku do zawodów zgłosiło się prawie 240 zawodniczek i zawodników. Organizator zawodów (Nowiny Zabrzańskie) podzielił ich na kilka grup wiekowych. Szkoda tylko, że przedszkolaków umieścił razem z dziećmi szkolnymi. A w tym roku grupa przedszkolaków była dość liczna.

Jak rok temu puchary, medale i dyplomy wręczała zawodnikom Pani Prezydent miasta Zabrza wraz z redaktorem naczelnym Nowin Zabrzańskich. A tu można oglądnąć wyniki zawodów.

Brenna - WęgierskiPierwszy wyjazd marcowy rozpoczynalismy w niesprzyjających warunkach pogodowych (w czasie drogi padał deszcz). Mieliśmy zaplanowany wariant fatalnej pogody - Bielsko i kino. Na szczęście po przyjeździe na parking deszcz ustał. Mała ilość w dniu dzisiejszym narciarzy gwarantowała to że dużo razy będziemy wjeżdżali wyciągami w górę. Większą liczbę wjazdów zmniejszyła nam niesprzyjająca aura, bo od południa zaczął padać gęsty, mokry śnieg tak że dojeżdżając do dolnej stacji wyciągu byliśmy cali zasypani śniegiem. A przez gogle nic nie było widać. Tym sposobem ilość przerw była większa niż zwykle.

Brenna - WęgierskiDokonaliśmy wizji lokalnej wyciągów o numerach 6 i 7 (Hyrca 1 i Hyrca 2), które chyba przez kilkanaście lat były nieczynne, a dojeżdża się nimi najwyżej w tym rejonie. Gdyby była w dniu dzisiejszym dobra widoczność to ze szczytu mielibyśmy wspaniały widok na Szczyrk. Wizja wypadła pomyślnie. Stoki są bardziej wymagające od tych na których do tej pory jeździmy, dobrze przygotowane i dłuższe. Niestety jest tylko jeden bar z niewielką liczbą miejsc siedzących pod dachem. Ale warto tu też przyjechać i pojeździć. Ostatecznie na przerwę można wrócić na 'stare śmieci' bo to raptem 5 minut drogi.

Brenna - WęgierskiKolejny wyjazd Szkółkowy był w wyśmienitej pogodzie!! Cały dzień świeciło słońce, a po nocnych dość obfitych opadach śniegu trasy dobrze przygotowane, a rano na dodatek jeszcze zmrożone. Tym razem dojazd odbył się bez przeszkód (droga została należycie odśnieżona) i o zwykłej porze zameldowaliśmy się na stoku.

Na początek jak zwykle rozgrzewka, a potem szusowanie. Mimo tak ładnej pogody w tym dniu w ośrodku Brenna-Węgierski nie było tłumów. Do wyciągu w najgorszym przypadku stało się 3-5 minut.

Brenna - WęgierskiPo raz pierwszy w tym dniu jedna z grup wybrała się na sąsiedni stok na którym dwa wyciągi orczykowe wywożą na Kotarz. Z górnej stacji wyciągu można spojrzeć na południe oglądając majestatycznie wyglądający szczyt Skrzycznego z przekaźnikową wieżą telewizyjną. W tej części ośrodka trasy są dłuższe, również dobrze przygotowane i puste. Tu jeździ niewielka ilość narciarzy, a by się tam dostać można skorzystać z mikrobusów, które dowiozą z parkingu na miejsce za friko. Wrócić można pieszo. To dosłownie kilka minut marszu i jest się pod barem zwanym 'Ciepełko'.

To w pełni udany wyjazd narciarski. Zarówno od względem ilości zjazdów i ćwiczeń jak i pogody. Za tydzień 'odpracowujemy' odwołany wyjazd narciarski w grudniu.

Brenna - WęgierskiOstatni Szkółkowy wyjazd odbył się pierwszego dnia wiosny, a w górach przypominał on raczej styczeń lub luty. Zima w górach nie ustępuje, a wręcz trzyma się dobrze. Znów wjeżdżając do Brennej ukazały się naszym oczom przepięknie ośnieżone drzewa. Tym razem już więcej grup wybrało się na stoki Kotarza. I tak jak poprzednio było wyśmienicie i mało ludzi. Do wyciągu nie było żadnych kolejek. Nawet tego dnia można było w wyższych partiach stoku jeździć po puchu. Jak widać na filmie niektórym narciarzom sprawiało to sporo kłopotu, ale za kilka lat....

Brenna - WęgierskiNiestety pogoda znowu nie dopisała. Nie było wprawdzie opadów śniegu, ale też nie było (tak jak tydzień temu) bezchmurnego nieba z pięknie świecącym słońcem. Tradycyjnie ostatni wyjazd kończymy w McDonald's. Dzieci już pod koniec dnia narciarskiego o niczym innym nie myślały, a my jako ostatni zjazd zaplanowaliśmy iż zjedziemy długim wężykiem składającym się (w tym dniu) z 45 narciarzy od prawie pięcioletnich do ponad siedemdziesięcioletnich.

To był ostatni wyjazd w szesnastym sezonie działania Szkółki. Teraz szczęśliwcy wyjadą jeszcze w kwietniu na lodowiec do Austrii i żegnaj sezonie zimowy 2008/2009.

Platforma widokowa 3210 m n.p.m.W tym roku na lodowiec jechaliśmy wszyscy z lekkim niepokojem jaki się w nas zakradł po obejrzeniu prognoz pogody na najbliższy tydzień. Ona nie napawała optymizmem. Ponieważ można ją w Internecie zobaczyć w wielu miejscach kolega wybrał tę która była najbardziej optymistyczna i tego się kazał nam trzymać - słusznie.

Niedziela to pierwszy dzień na nartach i był on ładnym, słonecznym i nie wietrznym dniem. Co było najlepsze dla osób które na lodowcu byli po raz pierwszy. Dzięki takiej pogodzie mogli zorientować się w topografii lodowca, poznać łatwiejsze i trudniejsze trasy, tak by w razie niesprzyjających warunków pogodowych (złej widoczności) łatwiej poruszać się po trasach.

Lawina błotnaDojeżdżając do lodowca zobaczyliśmy potężne lawinisko błotno-skalno-drzewne jakie przetoczyło się kiedyś przez specjalnie wybudowane tunele zabezpieczające drogę doprowadzającą do lodowca. Można sobie wyobrazić co by było gdyby nie te konstrukcje. Jaka to ogromna, niszcząca siła przd którą nie ma ucieczki.

Codziennie formowaliśmy kilka grup narciarskich. Były dwie grupy składające się z dzieci i młodzieży, oraz grupa narciarzy co najmniej pełnoletnich. Po przerwie tworzyła się jeszcze jedna grupka z najmłodszymi dziećmi. Byli również narciarze, którzy preferowali jazdę samotną. Tradycyjnie wjeżdżaliśmy srebrnymi bąbkami do Gamsgarten tu zostawialiśmy plecaki i tu był nasz punkt w którym przekazywaliśmy pociechy rodzicom po kilku godzinach intensywnej jazdy.

Platforma widokowaNa ten lodowiec jeździmy wiosną od 2001 roku czyli już jesteśmy w Fulmpes po raz dziewiąty. I zawsze nas czymś nowym zaskoczy. Tym razem był to nowy orczyk z dwiema trasami usytuowany prostopadle do istniejących dwóch równoległych orczyków - 'Daunscharte', oraz taras widokowy na wysokości 3210 m n.p.m.

????Mimo że informacje mówiły o 3,5 metrowej warstwie śniegu nie było tej ilości widać, a to szczególnie na najdłuższej trasie - Wilde Grub'n,która pod koniec naszego pobytu została zamknięta. Pogodę można by scharakteryzować 3x3, czyli trzy dni lepsze i trzy dni gorsze. Ten najbrzydszy dzień to wtorek, ale i tak nie można go porównać do dni zeszłorocznych. Co najważniejsze nie było dnia mocno mglistego. Takiego, by nie było widać na wyciągnięcie ręki. Właściwie każdego dnia mogliśmy zobaczyć słońce (raz mniej, raz więcej, raz na nartach, raz o nartach).

Ostatni dzień na nartach mimo, że w przewadze słoneczny przypomniał nam o zimie. Były momenty, że marzliśmy na krzesełkach z przyczyny silnego, zimnego wiatru. W tym też dniu po powrocie do hotelu, spożyciu obiadu i spakowaniu autobusu o 1903 ruszyliśmy w drogę powrotną. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak wcześnie w Zabrzu. Była to godzina 630 i gdyby nie kilkunastominutowy postój na stacji benzynowej 'Babilon' celem rozprostowania nóg i opróżnienia pęcherzy pokonalibyśmy trasę prawie 1000 km w 11 godzin.

I tak zakończyliśmy kolejny (16-ty) sezon Szkółki Narciarskiej GIGANT. Do zobaczenia w przyszłym.