Sezon 18 (2010/2011)

STATYSTYKA

Po dość dużych kłopotach z małymi dziećmi w osiemnastym sezonie Szkółki powróciliśmy do zasady, że przyjmujemy dzieci od drugiej klasy. Chcieliśmy rozpocząć (tak jak poprzednio) wyjazdem narciarskim dwudniowym, ale pogoda pokrzyżowała plany. Zmieniliśmy lokalizację obozu narciarskiego w okresie ferii. pojechaliśmy w nowy rejon w Karynti o dużej ilości wyciągów i tras. Natomiast wiosenny wyjazd na lodowiec pobił wszystkie rekordy powodzenia.

KADRA INSTRUKTORSKO - WYCHOWAWCZA

Stabilna kadra od wielu lat spisywała się w tym sezonie znakomicie opiekując się i ucząc maluchy. Odczuliśmy wyraźnie odmłodzenie Szkółki (patrz zeszły sezon) i dlatego była tylko jedna grupa 'ścigaczy'.
 

WYDARZENIA

Niestety tak jak to było w poprzednim sezonie musieliśmy odwołać pierwszy (dwudniowy) wyjazd narciarski.

Sportowa Dolina - BytomPierwszy raz na śniegu w tym sezonie byliśmy w Sportowej Dolinie. Ranek mroźny, mgła na drodze czasami tak gęsta, że nie było widać na 50m, ale na stoku wspaniała słoneczna pogoda przez cały dzień, słońce i mróz. Warunki pod nartami wyśmienite.

Narciarzy było dość sporo, ale na szczęście uruchomiono drugi wyciąg i do wjazdu na górę nie czekało się zbyt długo. Mimo chęci nie mogliśmy pojechać w góry - brak śniegu. Dzięki DSD mogliśmy wyłowić niejeżdżących lub słabo jeżdżących narciarzy.

W Beskidy po raz pierwszy pojechaliśmy do Wisły na stok Nowa Osada. Narciarze którzy już byli na tej górze wielokrotnie zauważyli wjeżdżając czteroosobowymi krzesełkami w górę, że trasa została w pewnych fragmentach poszerzona. I to miejscami tak, iż podpory są prawie na jej środku.Nowa Osada - Wisła To duży plus. Bo przy tak dużej przepustowości wyciągu na trasie niestety jest ciasno (czego nie było jak był orczyk, a trasa była węższa).

Największe emocje dzisiejszego dnia mieli narciarze którzy w tym sezonie zaczęli swoją przygodę z dwiema deskami. Najpierw krzesełka. Wsiadanie na nie z nogami przypiętymi na stałe do 'długich butów'. Potem jazda z widokiem na przemykających w dole narciarzy. Wreszcie wysiadka. Były to takie emocje, że nikt nie czół zimnego wiatru ze śniegiem, który smagał nasze twarze. Teraz zjazd. Najpierw powoli, jak żółw ociężale .......... (Tuwim), ale po kilku początkowych niepewnych skrętach zaczęła się powolna mozolna praca, ćwiczenia za ćwiczeniami by po prawie godzinie ponownie zasiąść na krzesełkach. Ostatni w tym dniu zjazd narciarze ci pokonali w niecałe dwadzieścia minut. To duży postęp. Oczywiście inne grupy miały i ponad dziesięć wjazdów/zjazdów.

Dzień był typowo grudniowy. Śnieg, wiatr i mróz. Dlatego też trochę marzliśmy na krzesełkach i trzeba było się od czasu do czasu grzać w dość licznych na tym stoku barach.

Nowa Osada - WisłaKlika dni do Świąt Bożego Narodzenia zima trzyma i to ostra. Wjeżdżając do Wisły termometry pokazywały -12oC. Ponieważ w zeszłym tygodniu byliśmy zadowoleni z pobytu na Nowej Osadzie więc powtórzyliśmy ten stok. I nie zawiedliśmy się. Narciarzy mniej niż w zeszłym tygodniu, a śniegu znacznie więcej. Podzieleni na grupy narciarskie (według umiejętności) ruszyliśmy z parking w górę, niosąc swój sprzęt (czasami dość ciężki) na plecach. Starsi zawsze mają po kilka nart pomagając młodszym.

Szkółkowicze którzy zaczęli swą przygodę z nartami po raz pierwszy, byli mocno zdziwieni, że zmienił im się instruktor i zostali przydzielenie do grupki narciarzy, gdzie dzielnie spisywali się pokonując kilka razy z wielkim zaangażowaniem trasę narciarską.

Ze względu na duży mróz grupy częściej niż zwykle robiły przerwy w dość licznych barach w okolicy kolejki, gdzie zatrzymywały się na dłużej lub krócej.

Przed ostatnim wyjazdem narciarskim Szkółki przed feriami obawialiśmy się o pogodę, a właściwie o możliwość wystąpienia opadów. Niestety opadów deszczu, bo zawitała w piątek do nas odwilż, która czyniła duże szkody w pokrywie śnieżnej w górach. A dodatnia temperatura, ciepły wiatr i deszcz to szybkie znikanie śniegu. Na szczęście wszystkie stoki sztucznie naśnieżane (a dzisiaj to większość w górach) utrzymały wystarczającą pokrywę śnieżną by uprawiać białe szaleństwo.

Cieńków - WisłaTym razem pojechaliśmy do Wisły na górę o nazwie Cieńków, gdzie w tym sezonie zmodernizowano znacznie stok otwierając kolejkę krzesełkową (4-ro osobową) i stawiając nowe wyciągi. Nie byliśmy na niej kilka lat (zawsze były tu tłumy narciarzy) i zostaliśmy mile zaskoczeni nowymi rozwiązaniami. Zarówno nową kolejką krzesełkową, jak też przebudowanymi (troszkę) trasami, nowym wyciągiem talerzykowym usytuowanym na polanie w dolnej części trasy zjazdowej i szeregiem wyciągów na dolnych polanach dla początkujących łącznie z parkiem dla przedszkolaków z taśmą. Niestety w dalszym ciągu jest tu niewielka ilość miejsc do odpoczynku pod dachem. Na szczęście nie padało i mogliśmy przerwy spędzać na dworze.

Jeździliśmy jak zwykle podzieleni na kilka grup narciarskich (wg umiejętności) i tu najwięcej problemów szczególnie przy pierwszym zjeździe miały dzieci o niewielkich umiejętnościach narciarskich. Paraliżował ich głównie strach bo trasa zaczyna się dość stromo, ale po kilku zjazdach (gdy okazało się, że i taką górę można zjechać bez upadku) uśmiechy powróciły na twarze młodych narciarzy.

Warunki śniegowe do południa były bardzo dobre, ale po południu pojawiły się przetarcia (tzw. 'brązowy' śnieg) i trzeba było je omijać. Od południa przybyło też narciarzy, ale do wjazdu nie czekało się dłużej jak 5-10 minut. Na szczęście w ciągu dnia nie było mocnego deszczu.

 

NassfeldPo trzech latach spędzonych na górze Gerlitzen przyszła pora na zmianę. Na obóz pojechaliśmy doTröpolach by zamieszkać w hotelu Jugendsporthotel Leitner i jeździć w ośrodku narciarskim Nassfeld (100 km tras narciarskich, kilkanaście wyciągów).

Przed wieczornym zebraniem organizacyjnym była pierwsza w tym hotelu kolacja. Rozpoczęła się ona instrukcją, tłumaczoną z języka niemieckiego przez naszego rezydenta (Ola). Na początku wydawało nam się to dość skomplikowane (tu talerze, tu sztućce, tam picie, a po właściwe jedzenie wędrówka), ale gdy zaczęliśmy z tego korzystać wszystko stało się jasne. Po posiłku spotkanie wraz z przekazaniem wszystkim uczestnikom obozu karnetów, identyfikatorów i kart ubezpieczenia. Karnety zostały schowane w kurtkach narciarskich z przykazaniem NIE RUSZAĆ!!

Nassfeld

Poranek niezielny przywitał nas wspaniałą mroźną słoneczną pogodą. Po śniadaniu i krótkiej przerwie rozpoczęły się przygotowania do pierwszego na tym obozie wyjścia na narty. Sprawdzanie w pokojach czy maluchy dobrze się ubrały, nakremowały buzie, wzięły rękawiczki, kaski i buty narciarskie. Jak wszystko było ok wsiadamy do windy i jedziemy 4 piętra w dół do narciarni. Potem do ski-busa i kolejką w górę.

Na górze piękny, wspaniały, zapierający dech w piersiach widok. Rozgrzewka, spojrzenie na mapę ( pierwszy dzień, trasy nieznane, więc mapa to nieodłączny towarzysz podróży) i jazda w dół wybraną trasą. Można było wybrać zjazd w stronę południową lub północną. Większość w tym dniu wybrała się na południe, gdzie początkowo dość łagodnie, a potem długa dość stroma ścianka. NassfeldDla wprawnych narciarzy to 'pikuś', ale dla mniej wprawnych lub tak na prawdę zaczynających jeździć na nartach na obozie to STRASZNA góra. Ale od czego doświadczenie i umiejętności instruktorów, gdzie każdy dokładnie wie, jak w takich sytuacjach poprowadzić grupę by zjechała sprawnie, bezpiecznie i bez strachu. Czy tak było w istocie, proszę zapytać maluchów (może niektórzy już nie pamiętają), bo pod koniec obozu żadna ścianka nie była im straszna, a wręcz domagali się zjazdów czarną trasą.

Codziennie na przerwę udawaliśmy się do jednego miejsca, Trögl Skiplatz 1408 m, gdzie czekały na nas w koszyku paczki z drugim śniadaniem( podpisane papierowe torebki przygotowane przez każdego narciarza na śniadaniu: bułka(i), jabłko, soczek i batonik). Można było siąść na dworze lub w środku. Do picia była herbatka lub zimny napój. NassfeldOrganizacja na medal. Tu jadły wszystkie grupy mieszkające w Jungendsporthotel. Po posileniu się i odpoczynku dalsza jazda. Instruktorzy mieli swój plan na każdy dzień, starając się zjeżdżać coraz to nowymi trasami i kolejkami. Właściwie to nie jeździliśmy orczykami czy talerzykami, może poza jednym, który musiał nas wciągnąć w górę gdy chcieliśmy dotrzeć do najdłuższej trasy w tym rejonie. 80 to magiczna liczba szczególnie dla najmłodszych, którzy kilka dni czekali nim udali się tą trasą (ponad 7km) w drogę powrotną do hotelu.

Tak jak na każdym obozie narciarskim Szkółki tak i tu planowaliśmy rozegrać cykl zawodów o Puchar Obozu. Wieźliśmy z Zabrza cały sprzęt (tyczki, wiertarkę, pomiar czasu), a tu miła niespodzianka. W ośrodku były dwa odgrodzone i specjalnie przygotowane miejsca na których ustawione były tyczki z elektronicznym pomiarem czasu. NassfeldJedno na mniej pochyłym stoku, drugie na bardziej stromym. Trzy przejazdy zrobiliśmy na stoku mniej stromym, jeden na tym drugim. Na stoku bardziej stromym każdy przejazd został zarejestrowany przez ustawione wzdłuż trasy kamery i każdy może go sobie zobaczyć. Jak? Patrz niżej.

Codziennie po obiadokolacji w sali audiowizualnej odbywały się spotkania gdzie był omawiany każdy dzień narciarski i wygłaszane prelekcje (wraz z prezentacją komputerową) na temat bezpiecznego poruszania się na nartach, zawodów sportowych. Jeżeli był materiał filmowy z danego dnia instruktorzy analizowali go ze swoimi podopiecznymi. Również dzieci i młodzież pokojami prezentowała skecze lub swoje wystąpienia. W specjalnie do tego celu przygotowanych salach odbyły się dwie dyskoteki. Skorzystaliśmy również z sali gimnastycznej gdzie pograliśmy w piłkę.

NassfeldOśrodek narciarski Nassfeld Hermagor jest wymagający i właściwe daje pełną satysfakcję wprawnym narciarzom. Jest miejsce do nauki, są taśmy dla małych dzieci, lecz większość tras jest stromych, a czasami wręcz bardzo stromych. Trasy są szerokie i wyśmienicie przygotowane. Narciarzy niewiele i często zdarzało się tak, że grupa bezpiecznie mogła zjeżdżać długim skrętem. Z wielką satysfakcją patrzyło się jak dzieci (szczególnie te najmniejsze) z dnia na dzień nabywały umiejętności i wprawy zjeżdżając po stromych stokach. Po raz pierwszy na obozie była grupka osób dorosłych wśród których byli mniej lub bardziej wprawni narciarze. Ale i oni pod koniec nieźle sobie radzili na trasach zjazdowych. Po sześciu dniach na nartach okazało się, że żaden z instruktorów nie objeździł wszystkich tras.

NassfeldBędąc latem w Jungendsporthotel oprowadzani przez właściciela pana Leitnera widzieliśmy jak można przygotować budynek na przyjęcie dużej ilości młodzieży. Trochę tej ilości obawialiśmy się, ale nic z tego. Mieliśmy (oddzieloną przesuwnymi drzwiami) swoją przestrzeń mieszkalną z windą, salą audiowizualną, a na dole salą posiłków. Narciarnia, suszarnia butów, to istny majstersztyk. Pokoje duże z wieloma półkami, szafkami i miejscem do odpoczynku. Łóżka piętrowe i każde z lampką nocną i półeczką. Ciekawe czy kiedyś nasi hotelarze będą choć w części umieli powielić te rozwiązania które tam widzieliśmy.

Kolejny obóz mamy za sobą. Jeżeli chodzi o trasy narciarskie to najlepsze, hotel chyba też, czyli koniecznie należy ten wyjazd powtórzyć.

Aby zobaczyć ile przejeździłeś na obozie wyciągami i na nartach, oraz by zobaczyć jak jeździsz na slalomie musisz przejść na stronę  i tam wybrać kraj, rejon narciarski (Carinthia) i ośrodek Nassfeld Hermagor oraz wpisać numer swojego karnetu. Oraz niezbędne dane do zalogowania się na tej stronie.

Jeżeli masz kłopoty to skorzystaj z krótkiego przewodnika:

Krok 1
wybierz region gdzie jeździłeś na nartach

Krok 2
wpisz numer karnetu odczytując go przy Twoim imieniu z tabeli poniżej

Krok 3
jeżeli logujesz się po raz pierwszy wybierz poniższy przycisk. Jeżeli już korzystałeś z serwisu (np. w zeszłym roku) przejdź do kroku 3a

Krok 4
wpisz wymagane dane

Krok 5
Przeczytaj regulamin i zaznacz że go akceptujesz

Krok 6
Wybierz przycisk

Krok 3a
Wybierz przycisk


a następnie wpisz dane by się zalogować

i wybierz przycisk

Zostaną odczytane wszystkie informacje dotyczące Twego pobytu w górach. Możesz je teraz do woli analizować.

Numery karnetów.

Adrianna 01-0081-09-54910   Magdalena T 01-0081-09-54902
Agnieszka B 01-0081-09-54898   Julia L 01-0081-09-54918   Małgorzata O 01-0081-09-54919
Agnieszka M 01-0081-09-54904   Julia O 01-0081-09-54901   Małgorzata G 01-0081-09-54905
Aleksandra B 01-0081-09-54921   Karolina Ch 01-0081-09-54899   Marek 01-0081-09-54922
Aleksandra H 01-0081-09-54913   Karolina Z 01-0081-09-54919   Michał 01-0081-09-54909
Bartosz 01-0081-09-54908   Karolina B 01-0081-09-54912   Natasza 01-0081-09-54911
Grzegorz 01-0081-09-54927   Krzysztof 01-0081-09-54930   Paula 01-0081-09-54917
Hanna 01-0081-09-54924   Magda 01-0081-09-54929   Remigiusz 01-0081-09-54915
Jakub D 01-0081-09-54906   Magdalena B 01-0081-09-51928   Tadeusz 01-0081-09-54914
Jakub P 01-0081-09-54926   Magdalena D 01-0081-09-54903   Weronika 01-0081-09-54920
Jakub L 01-0081-09-54925   Wiktor 01-0081-09-54923
Jan 01-0081-09-54907   Magdalena B 01-0081-02-52821   nowy od 25.I.2011

 

Andrzej 29-0081-03-61442   Jan 29-0081-01-108493
Anna O 01-0081-03-61445   Łukasz 01-0081-01-108495
Anna P 01-0081-09-54933   Maria 01-0081-09-54932
Blandyna 17-01-0081-03-61443   Mateusz 01-0081-01-108494 (do uszkodzenia karnetu)
Elżbieta G 01-0081-03-6444   Piotr 25-0081-03-61446
Elżbieta Ś 01-0081-09-54931   Tomasz 29-0081-03-61447

Węgierski - BrennaNa pierwszy wyjazd po obozie narciarskim w Austrii udaliśmy się na stok Węgierski do Brennej. W tym sezonie byliśmy tu pierwszy raz. Mimo odwilży jaka zapanowała pod koniec tego tygodnia warunki narciarskie były całkiem niezłe. Stok dobrze przygotowany. Miłym zaskoczeniem jest pojawienie się nowych, czystych i wygodnych toalet (tego tu brakowało).

Obawialiśmy się przed wyjazdem trochę o możliwość opadu (przy tej temperaturze to niestety deszczu), ale tylko było pochmurno i momentami dość wietrznie.

Mimo, że to okres ferii zimowych nie było wielu narciarzy i szkółek narciarskich, dlatego też nie czekało się w kolejkach do wyciągów.

Narciarze spędzili na śniegu kilka godzin ćwicząc i bawiąc się dobrze. Jak można zobaczyć w galerii zdjęć wśród zjazdowców pojawiają się następcy Małysza lub Stocha.

Węgierski - BrennaMimo iż to luty po piątkowej popołudniowej zlewie trochę z duszą na ramieniu jechaliśmy na narty. Co to nas może czekać w górach, jakie będą warunki na stoku, czy ten deszcz nie spłucze śniegu no i czy prognozy się sprawdzą. Bo one mówiły o ochłodzeniu i o możliwości opadu śniegu. Na szczęście jak wstaliśmy rano już był lekki mrozik, a dojeżdżając do gór i niebo rozpoczęło się wypogadzać. Tylko drzewa przechylały się pod podmuchami wiatru. Ponownie zawitaliśmy w Brennej na stoku Węgierski.

Chyba ta piątkowa zlewa przestraszyła rodziców bo frekwencja była jeszcze mniejsza niż w zeszłym tygodniu. A my tym razem zaplanowaliśmy ćwiczenia wymuszonych skrętów, czyli jazda na tyczkach. Stoki w Brennej świetnie się do tego nadają, bo można ustawić slalomy na mniej lub bardziej stromym stoku. Tak też uczyniliśmy.

Węgierski - BrennaNiestety wyciąg na górnej polanie był nieczynny. W piątek tu też lało, a mróz przyszedł dopiero o północy. Deszcz i wiatr uszczupliły pokrywę śnieżną na tej polanie, ale 'główny' stok był dobrze przygotowany i tu można było ćwiczyć do woli. Jedyny kłopot (szczególnie dla nowicjuszy) to twarda, nawet bardzo twarda, a momentami zlodzona trasa. Narty bez ostrych krawędzi sprawiały im dużo kłopotów.

Trenowaliśmy na krótkich, specjalnie skonstruowanych dla dzieci tyczkach tzw. kolanówkach. Trzymały się one w tej zmrożonej warstwie sztucznego śniegu dobrze, ale prawie po każdym przejeździe instruktora lub starszego uczestnika Szkółki wylatywały i trzeba było je ponownie wkręcać. Ćwiczyliśmy z myślą o Pucharze Zabrza, który już niedługo, bo 26 lutego.

Niebo z godziny na godzinę stawało się coraz bardziej niebieskie, a wiatr (który rano) dawał się we znaki z upływem dnia przcichł zupełnie.Tylko pod nartami było coraz bardziej wyślizgane.

Węgierski - BrennaKolejny raz zawitaliśmy do Brennej na stok Węgierski. A to dlatego, że za tydzień Puchar Zabrza, a tu można stawiać tyczki by instruować dzieciaki jak mają przejechać by dojechać (no może i wygrać) do mety.

Jak rano wstaliśmy to za oknami zobaczyliśmy przyprószone kilkoma milimetrami chodniki. Niestety w górach zastaliśmy to samo co tydzień temu. Śniegu naturalnego jak na lekarstwo, natomiast dzięki temu, że był mróz dośnieżono trasy i uruchomiono kolejny (nieczynny tydzień temu) wyciąg. A on jest bardzo dobry do różnego rodzaju ćwiczeń szczególnie dla najsłabiej jeżdżących uczestników Szkółki.

Tyczki ustawione na stromej części stoku, która była twarda jak kamień wymagała od przejeżdżających włożenia dużo siły i umiejętności jazdy na krawędziach. Kto miał nienaostrzone krawędzie nart miał spore trudności by prawidłowo przejechać tych parę tycze.

Pogoda tym razem była nienajlepsza. Cały dzień jeździliśmy we mgle i to czasami tak gęstej, że wystarczyło by poprzednik minął trzy cztery tyczki i znikał z pola widzenia.

DSD - BytomNastępna sobota była dniem walki o Puchar Prezydenta Miasta Zabrze oraz Redakcji Nowin Zabrzańskich. Do startu w zawodach organizowanych kolejny raz w Dolomitach Sportowej Dolinie zgłosiła się duża liczba zawodników. Na starcie stanęli mali i duzi. Nasza Szkółka była jak zwykle licznie reprezentowana.

Na starcie najpierw stanęła płeć piękna. Małe większe, a potem już całkiem duże dziewczynki. Po nich ruszyła płeć męska w podobnej kolejności.

Walka na bardzo dobrze przygotowanej trasie była zacięta do samej mety. Dzieci przed startem jak i po nim jeździły tym razem nie w grupach, ale były stale bacznie obserwowane i nie raz się zdarzało zwracać im uwagę na sposób jazdy. A to ręce za nisko, a to pozycja zjazdowa nie taka jak powinna być.

DSD - BytomPo zawodach można było zjeść przygotowaną przez Nowiny kiełbaskę z bułeczką, a potem już w restauracji kupić sobie coś do picia.

Pogoda była ładna, a piękna ze słoneczkiem zrobiła się dopiero przy ogłaszaniu wyników i wręczaniu dyplomów, medali i pucharów. Puchary, medale, dyplomy i nagrody wręczała Prezydent miasta Pani Małgorzata Mańka-Szulik.

Poniżej wyniki zawodów w różnym zestawieniu.

 Klasyfikacja generalna pań
 Klasyfikacja generalna panów
 Klasyfikacja w kategoriach wiekowych pań
 Klasyfikacja w kategoriach wiekowych panów

Natomiast klasyfikacja o Puchar Zabrza w której mogą być klasyfikowani tylko mieszkańcy tego miasta była następująca:

 Klasyfikacja pucharowa pań
 Klasyfikacja pucharowa panów

Góra Żar - Międzybrodzie ŻywieckieZawody w sobotę, a w niedzielę niespodzianka. Wybraliśmy się na Górę Żar. Nigdy Szkółka nie była zimą na tej górze, a ponieważ tu właśnie w tym dniu Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe wspólnie z różnymi partnerami (TAURON, CHEVROLET. PZU, GORE-TEX) zorganizowało akcję "BEZPIECZNA ZIMA" postanowiliśmy odwiedzić tą górę.

Już jak zbliżaliśmy się na miejsce było widać, że pogoda będzie wspaniała, ale jak wysiedliśmy z autobusu nie spodziewaliśmy się tak wysokiej temperatury (pamiętając piątkowe, czy sobotnie mrozy).

Góra Żar - Międzybrodzie ŻywieckieJedną z atrakcji tej góry jest kolejka zębata (są trzy takie w Polsce - Gubałówka, Góra Parkowa i właśnie Żar). Ta w Beskidach została w 2003 roku przywieziona z Zakopanego (na Gubałówkę zamontowano nową). Od tego czasu Góra Żar jest nie tylko sławna z dobrych warunków szybowcowych, ale też z niezłych warunków do uprawiania narciarstwa. Niestety jazda tą kolejką przy dużej liczbie narciarzy (a wczoraj było ich dość dużo) trochę przypomina puszkę z sardynkami.

Ale my przyjechaliśmy tu po słońce, śnieg i wspaniałą zabawę. Najpierw był slalom (przejechaliśmy go dwukrotnie), potem ogłoszenie wyników i zabawy na śniegu. Między tymi atrakcjami można było sobie buzie pomalować (patrz zdjęcia), wypić czekoladę czy herbatę, wirtualnie pojeździć na snowboardzie i jeszcze skorzystać z innych atrakcji. Był pokaz ratownictwa górskiego i udzielanie pierwszej pomocy na stoku. A do tego to słońce. Było wyśmienicie.

Luty się skończył i też opuszczają nas duże mrozy. My cały czas czekamy na duże śniegi (oczywiście tylko w górach), bo tej zimy śnieg był tylko w grudniu potem już tylko dzięki mrozom i sztucznemu naśnieżaniu mogliśmy uprawiać to białe szaleństwo.

Brenna WęgierskiAby urozmaicić kolejny wyjazd narciarski warto wziąć kilka tyczek i ustawić treningowy slalom. To można właściwie zrobić tylko w Brennej na Węgierskim. I tam też zawitaliśmy w pierwszy wyjazd marcowy.

Mroźny wyż kontynentalny trzyma już ponad tydzień, ale jak widać na trasach jest tylko śnieg dzięki armatkom, natomiast wjazd na górę miejscami odbywa się takim wąskim paskiem usypanym ze śniegu. Ale już na trasach do zjazdu jest go sporo i warunki narciarskie są bardzo dobre.

Ustawiony przez Instruktorów slalom był wielokrotnie przejeżdżany przez wszystkich uczestników dzisiejszego wyjazdu, a warunki na trasie w ciągu dnia niewiele się pogarszały. Starsze grupy przejechały slalom wielokrotnie, młodszych trzeba było trochę namawiać by stanęły ponownie na jego starcie. A warto ćwiczyć bo za tydzień (dokładnie w niedzielę) właśnie tu na zakończenie sezonu odbędą się kolejne zawody Szkółkowe .

Pogoda cały dzień była wyśmienita. Słońce, bez wiatru. Ciepło.

CieńkówJuż prawie połowa marca i sobotę rano wyjechaliśmy na długo oczekiwany wyjazd dwudniowy. Dzień pierwszy spędziliśmy w Wiśle na stoku Cieńków. Pogoda była wspaniała. Słonecznie, bezwietrznie i już temperatura wiosenna. Warunki narciarskie jak na taki wzrost temperatury bardzo dobre. Na około zielono, a główna trasa narciarska i przyległe rejony do zabawy białe.

Do krzesełek nie staliśmy zbyt długo bo narciarzy było niezbyt dużo, a mimo to na trasach duży ruch. Niestety przepustowość krzesełek okazuje się większa niż tras narciarskich. A ten duży ruch sprzyja różnym kolizjom narciarskim. I takiej tym razem jedna z naszych uczestniczek nie uniknęła. Na szczęście (po dokładnych badaniach w szpitalu z Cieszynie) uderzenie snowboardzisty było tylko bardzo bolesne i okropnie przestraszyło młodego narciarza.

Wprawni narciarze wielokrotnie pokonywali trasy tego ośrodka, a i młodsi nie wiele im ustępowali. W tak piękną pogodę nie tylko jeździliśmy na nartach, ale też bawiliśmy się na śniegu. Po piętnastej ruszyliśmy do Brennej, do domu wypoczynkowego Regor.

Po zakwaterowaniu w pokojach udaliśmy się na zasłużony posiłek, a po nim do sali audiowizualnej celem omówienia dnia dzisiejszego i przekazania informacji na temat pobytu w ośrodku i planów narciarskich na dzień następny. Mówiliśmy również o dekalogu narciarskim i o zawodach alpejskich. Prelekcja była wspierana prezentacją komputerową.

Brenna WęgierskiW niedzielę po śniadaniu pojechaliśmy na stok Węgierski, gdzie nasi instruktorzy przygotowali w sposób profesjonalny zawody dla wszystkich Szkółkowiczów. Elektroniczny pomiar czasu zapewnił UKS Brenna-Górki. Spikerką zawodów była niezrównana Ciotka Ela.

Warunki narciarskie były trudne. Wysoka temperatura (+15oC), i wiejący ciepły wiatr spowodowały iż śnieg był mokry i ciężki. Po oglądnięciu trasy i jej wyrównaniu przez zawodników jadących ześlizgiem lub pługiem rozpoczęliśmy rywalizację. Były dwa przejazdy. Regulamin mówił, że liczy się czas lepszego przejazdu. Dzięki temu ci narciarze którzy nie pokonali trasy w pierwszym przejeździe, mogli poprawić się w drugim.

 Tu można zobaczyć oficjalne wyniki zawodów.

Po rozdaniu medali i dyplomów, tradycyjnie pożegnaliśmy się z nartami robiąc długi wężyk, a na końcu stojąc w okręgu żegnaliśmy zimę 2010/2011 stukiem kijków narciarskich o siebie i okrzykami. Potem w drodze powrotnej odwiedziny w Mc'Donald.

To był ostatni wyjazd Szkółkowy. Teraz jeszcze kwietniowy wyjazd na lodowiec i żegnaj sezonie narciarski. Tym razem w Alpy podróżowaliśmy autokarem piętrowym. Było nas tylu, że na jednym pokładzie byśmy się nie zmieścili. Autobus długości 16 metrów sprawnie zawiózł nas na miejsce, wprawdzie wjechał na parking obok hotelu, ale odbyło to się kosztem lekkiego uszkodzenia kufra na narty i kierowcy postanowili parkować na dużym parkingu pod stacją narciarską Shlick2000, podjeżdżając codziennie o wyznaczonej porze na przystanek SkiBusu. Było to tylko 50m dalej, ale wymagało dyscypliny uczestników wyjazdu (postój musiał być skrócony do minimum).

Wszyscy spisali się na medal, raptem raz ktoś czegoś zapomniał.

Sześć dni na lodowcu w optymalnych warunkach pogodowych i śniegowych. Zaczęliśmy od wspaniałej słonecznej pogody (to ważne dla osób które pierwszy raz były na lodowcu). Pierwszego dnia (niedziela) było dość sporo narciarzy i chyba po raz pierwszy widzieliśmy działający wyciąg krzesełkowy z Mittelstation Fernau dojeżdżający powyżej Gamsgarten. W poniedziałek (też słoneczny) narciarzy było znacznie mniej i krzesełka stały. Warunki śniegowe wiosenne. Im niżej tym gorzej. Dlatego głównie staraliśmy się jeździć powyżej 2600 m n.p.m. W następnych dniach pogoda się trochę popsuła. Była pochmurna z lekkimi opadami śniegu i znacznie zimniej. Za to ostatni dzień wynagrodził nam wszystkie niedostatki pogodowe z nawiązką. Słońce, mróz, i wyśmienite warunki narciarskie. Na zmrożony, ubity podkład spadło kilkanaście centymetrów świeżego śniegu. Jazda w puchu była wyśmienita (dla niektórych pierwszy raz w życiu).

Jak zwykle jeździliśmy na nartach w kilku grupach podzielonych według umiejętnoiści narciarskich. Były dwie grupy dzieci (starsze i młodsze), oraz dorośli jeżdżący szybciej lub wolniej i grupka 1/1 czyli uczący się narciarz. Czterej instruktorzy dwoili się i troili by sprostać zadaniu, ale bez pomocy Ciotek nie dali by sobie rady. Narciarze dla których w przeważającej większości był to jedyny wyjazd na śnieg w tym sezonie poczynili duże (niektórzy bardzo duże) postępy. Miło było patrzeć jak w trudnych warunkach śniegowych, na stromej trasie zjazd odbywał się bez przeszkód. Wybierając się na platformę widokową Top of Tyrol można było zobaczyć wspaniały widok jaki roztaczał się wokoło.

Od czasu do czasu zbieraliśmy się w 'sztubie' na spotkaniach integracyjnych. Śpiewom i zabawom nie było końca, aż do ...... okrzyku Eli 'narciarze do łóżek'. I wszyscy przed północą już nabierali sił do następnego dnia narciarskiego.

Jedenasty wyjazd na lodowiec Stubaier pod względem narciarskim był optymalny gdyż pogoda była 3/3 (trzy dni ze słońcem, trzy bez). Wszyscy wrócili opaleni i zadowoleni, cali i zdrowi.

I kolejny sezon narciarski za nami. Czekamy na następny.